piątek, 16 sierpnia 2013

Oczyszczanie organizmu

Pomysł, żeby oczyścić organizm chodzi mi po głowie już od dłuższego czasu. Jednak nigdy nie mogłam się za to zabrać. Myślę jednak, że teraz jest dobry moment:)




Trwają jeszcze wakacje. Nie chodzę na uczelnię, i jestem już po wszystkich zaplanowanych wyjazdach na których no cóż mój układ pokarmowy był dość mocno obciążony.

Wiem, że wiele osób nie pochwali pomysłu głodówki ale czuję, że dopóki nie spróbuję będzie mnie to nieźle męczyć.

Plan jest taki:
16.08 - płatki owsiane z mlekiem i owocami, sok wzmacniający, warzywa na patelnię z kaszą gryczaną, jogurt/kefir/maślanka
17.08 - jajko na miękko z pomidorami, sok na koncentrację, kasza z warzywami, sałatka, zioła
18.08 - płatki owsiane z mlekiem i owocami, sok warzywny, rosół, sałatka, zioła,
19.08 - płatki owsiane z kefirem i owocami, sok warzywny, zupa, sałatka, zioła
20.08 - płatki owsiane z kefirem, sok oczyszczający, zupa, sałatka, zioła
21.08 - sałatka, sok oczyszczający, sałatka, woda z cytryną i miętą, zioła
22.08 - sałatka, sok oczyszczający, woda z cytryną i miętą, zioła
23.08 - głodówka - tylko woda
24.08 - głodówka - tylko woda
25.08 - głodówka - tylko woda
26.08 - wychodzenie z głodówki - sok grejfrutowy, woda z cytryną
27.08 - wychodzenie z głodówki - sok grejfrutowy, bulion warzywny, woda z cytryną
28.08 - wychodzenie z głodówki - bulion warzywny, sok wzmacniający, woda z cytryną
29.08 - warzywa z bulionu, sok wzmacniający, kleik ryżowy z marchewką, sok na ładną skórę,
30.08 -  warzywa z bulionu, kleik ryżowy z marchewką, sok wzmacniający, sałatka, sok na ładną skórę,
1.09 - kasza manna z owocami, sok wzmacniający, ryż z duszonymi warzywami, kefir

A później zobaczymy;) mam nadzieję że zacznie sie ukladać wszystko tak jak chcę. Przecież mogę się ogarnąć :)

czwartek, 15 sierpnia 2013

Let's get start again!

To zacznijmy raz jeszcze, mimo że jeden początek już był. Celowo nie kasuję poprzednich postów. Liczę na to, że wstyd będzie mi się poddać poraz kolejny.

Jestem Nameria. Mam 22 lata, studiuję, nie pracuję.
Nie cierpię się opisywać, ale kiedyś musi to nastąpić. Chcę się zmienić. Nie tylko fizyczne. Chcę stać się taka jaka zawsze chciałam być. Silna, konsekwentna, kończąca to co zacznę. Póki co nie czuję się dobrze ze sobą.

Jak widzę siebie teraz?
Siedzę w pokoju na podłodze. Gruba, roztrzepana, zaniedbana i niepewna siebie. Wystraszona i bezradna. Boję się odpowiadać na jakiekolwiek pytania, bo mam wrażenie, że i tak nie znam odpowiedzi, że zaraz ktoś mnie wyśmieje. Wstydzę się tego i nie chcę z nikim rozmawiać, tym bardziej poznawać nowych ludzi. Zajadam strach, problemy i wstyd. Uciekam w nierealne opowieści, bajki i seriale - nie muszę przy nich myśleć o tym, że sobie ze sobą nie radzę. Nie chce mi się za nic zabrać, bo mam świadomość, że i tak to zawalę. Boję się rozczarować bliskich. Nie chcę, żeby ktokolwiek musiał się o mnie martwić.

Jak chcę się widzieć?
Stoję,  wyprostowana i pewna siebie. Nie zależnie czy w dresach, czy w szpilkach i spódnicy zawsze elegancka, dobrze ubrana i zadbana. Uważnie słuchająca i obserwująca wszystkich wokół. Posiadam rozległa wiedzę w wielu dziedzinach - sztuki, filozofii, historii, geografii, matematyki. Jestem obyta i dużo podróżuję po Polsce i świecie. Znam biegle 6 języków. Jestem spokojna, konsekwentna, charyzmatyczna i elegancka. Do tego jestem wysportowana biegam, chodzę na basen i ćwiczę jogę lub sztuki walki.


No cóż pomarzyć mogę prawda?

A teraz trochę faktów, jak jest teraz.
Mam 162 cm wzrostu, a moja waga osiągnęła apogeum. Prawie 70 kg żywej wagi.

Wymiary:
waga: 68,5kg
łydka: 39,0cm
kolano: 41,0cm
udo: 62,0 cm
biodra: 99,0 cm
pupa: 104,0cm
brzuch: 96,0 cm
talia: 79,0 cm
pod biustem: 81,0 cm
w biuście: 95,0 cm
ramię: 31,0 cm

BMI 26,1 => co oznacza nadwagę

Według BMI idealna waga dla mnie to 48,6 - 65,6 kg => chcę osiągnąć wagę 53kg


Niestety moja skóra, włosy i ogólna kondycja też jest w opłakanym stanie. Ale to już materiał na inny wpis.

poniedziałek, 8 lipca 2013

Chyba zaczynam czuć, że żyję...

Potrzebowałam odpoczynku. Takiego psychicznego. I z całą stanowczością stwierdzam, że nie jest źle:)

Zeszły tydzień - mimo niewielkich postępów, o których się przekonacie za chwilę uważam za udany. Codziennie coś robiłam. Kładłam się spać po prostu zmęczona - fizycznie zmęczona :) bardzo pozytywne uczucie.

Poniedziałek zaczęłam od biegania. Wtorek i reszta tygodnia upłynęła pod znakiem roweru i na prawdę czuję się świetnie:)

Dziś przejechałam z przyjaciółką 32 km w 2 godziny, przeczuwam jutro zakwasy ale to nic.

1) START - 1.07 - 68,0 kg
2) 8.07 - 67,6 kg (-0,4kg)
3) 15.07
4) 22.07
5) 29.07
6) 5.08
7) 12.08
8) 19.08
9) 26.08
10) 2.09
11) 9.09
12) 16.9
13) 23.09
KONIEC - 30.09

Wiem, że niecałe 0.5 kg w dół to niewiele ;/ ale robię jeden podstawowy duży błąd - JEM NA NOC! (no w tym tyg było też sporo alkoholu ale to akurat drobny szczegół) większym błędem są te obfite kolacje i nie bardzo wiem co zrobić, żeby przestać podjadać ;/ jakieś pomysły?

poniedziałek, 1 lipca 2013

Pechowa/szczęśliwa 13-nastka?

Na razie zdecydowanie pechowa... mam nadzieję, że od dziś zmieni się na szczęśliwą  13-nastkę...

Jak do tej pory rok 2013 był jednym z najgorszych w ostatnim czasie.

W domu układa się co najmniej średnio - dlatego też nie pisałam;/ Jak nie pogrzeby, to choroby. Do tego z kasą krucho i krucho będzie jeszcze długo długo, na studiach w tej sesji zawaliłam wszystko co tylko mogłam, o zadbaniu o siebie nawet nie wspomnę, bo szkoda słów...

ALE dziś minęło dokładnie pół roku 2013 no i dziś oficjalnie zaczynam wakacje. Mam dokładnie 3 miesiące żeby coś ze sobą zrobić. Mówiąc jeszcze dokładniej 13 tygodni...co za ironia...

Wyznaczyłam sobie datę - moje urodziny i rozpoczęcie 2 roku studiów. Czyli całe wakacje - 91 dni - 13 tygodni.

To będą ciężkie wakacje. Myślicie że przez 13 tygodni uda mi się schudnąć co najmniej 10 kg? Bo taki właśnie mam plan. No plan był 13 kg w 13 tygodni ale wolę sobie te 3kg dać zapasu;) Do tego we wrześniu czeka mnie niezła kampania wrześniowa. Jednak myślę że jakoś dam sobie radę...innej opcji nie widzę. Po za tym na razie pierwszy miesiąc spędzam w domu - mam nadzieję że nie oszaleję. Odwykłam od tego - od 3 lat mieszkam sama...

Na początek:
1) START - 1.07 - 68,0 kg
2) 8.07
3) 15.07
4) 22.07
5) 29.07
6) 5.08
7) 12.08
8) 19.08
9) 26.08
10) 2.09
11) 9.09
12) 16.9
13) 23.09
KONIEC - 30.09

Mam nadzieję, że jakos dam radę. Myślę o poszukaniu pracy. Na razie na weekendy może coś się wymyśli... pożyjemy zobaczymy.

Chciałam dziś dobrze zacząć te wakacje i nowe półrocze. Postanowiłam zacząć biegać, udało mi się wstać przed 5 i prawie godzinę pobiegać no może część drogi maszerowałam ale to już coś ;p Moją przygodę z początkami biegania kiedyś opiszę. niestety żeby nie było aż tak różowo - były dziś też ZŁE wieści. Bardzo złe... Wygrzebię się z tego najwcześniej za rok - no chyba ze wygram w totka ;p Dlatego w planach na dziś jest też spotkanie z przyjaciółkami i zapicie złych wieści oraz opicie początku wakacji.

piątek, 21 czerwca 2013

Przyszło lato...

Upalne, gorące LATO.

Nie wiem jak Wy ale ja zdecydowanie wolę wiosnę. W lato jest mi zdecydowanie za gorąco. Pocę się jak świnka i chodzę czerwona jak burak. O obtartych udach nie wspomnę - kto ma ten problem wie o czym mówię (może kiedyś o sposobach jak sobie z tym radzić).






Po za tym lato to sezon spódnic, sukienek i krótkich spodenek - niecierpię!

Ten rok ucieka jakby go coś goniło. Nie wiem jak, gdzie i kiedy minęło pół roku. Tak na prawde gdybym nie wymyślała miliona wymówek byłabym już szczuplutka i zadowolona z siebie. Ale NIE...

Tak będę teraz marudzić, a co wolno mi!
Ostatnio trochę się pozmieniało kilka niespodziewanych problemów, o których pisać nie mam zamiaru...
Do tego jak na razie ja vs sesja 0-3 no do 2 ale 3  drodze...
O odchudzaniu nie wspomnę - w najlepszym razie stoję w miejscu czyli jest koło 65kg ale to raczej ta optymistyczna wersja. Obstawiała bym koło 68 ale zważę się dopiero 1 lipca - nie mam dostępu do wagi. Może to i lepiej;)

Chyba czas powiedzieć STOP i zdecydowanie zacząć jeszcze raz. Małymi kroczkami;)

No własnie na wakację wracam do domu. Dobrze by było o siebie spokojnie zadbać.

Chciałabym zacząć od... może oczyszczenia organizmu. Ostatnio dużo jadłam. Czuję się opuchnięta i ociężała. Czy ktoś z Was stosował jakąś 2-3 dniową dietę oczyszczajacą - do tygodnia max? Co polecacie? Czego unikać jak ognia? Jak coś wypróbuję na pewno dam znać jak to działa;)

środa, 20 marca 2013

Rezygnacja...

O co to, to nie! Ja się nie poddaję! Nie ma mowy!
Wiem...ostatnio mi nie tu nie było prawie miesiąc. Nie powiem żeby to był udany miesiąc pod względem ogarnięcia się ale nie jest też najgorzej.
Ostatnio jak się ważyłam waga pokazała 65,3 kg. Teraz zważę się dopiero w święta (albo lepiej po;p )




Dziś doszłam do bardzo "odkrywczych" wniosków. Gdybym była konsekwentna to już powinnam być bliżej celu niż dalej... Jakkolwiek śmiesznie to nie brzmi;/

Czemu tak łatwo rezygnujemy? Czemu nie dążymy do postawionych sobie celów? Może to strach przed nieznanym - jak to będzie jak wkońcu osiagnę cel? Może kwestia poddania się - bo zbyt dużo wyrzeczeń. Nie wiem ale wiem, że nastawienie MUSZE, BO JAK NIE... nie pomaga.

Zawsze chciałam schudnąć bo wydawało mi się, że będę wtedy szczęśliwsza... czy rzeczywiście tak jest? Chyba muszę zmienić swoje nastawienie z >MUSZĘ< na >CHCĘ< i mi się uda osiagnąć co tylko zechcę;)

piątek, 8 lutego 2013

Pączki...wszedzie pączki


 Ja syta...i babcia zadowolona;) Tłusty Czwartek - był, minął. Z założenia mialam zjeść max 3 pączki - zjadłam 4...samemu pieczone bez marmolady i to te malutkie pączusie. Babcia zadowolona bo zjadłam aż 4 - tego których wiedzieć nie musi;)  




Po za tym jest całkiem ok. Zaczynam przyzwyczajać się do stałych, nowych godzin posiłków podstosowanych pod mój nowy plan zajęć na uczelni. Zważę się przed samym wyjazdem na studia, a na razie walczę dalej;)

poniedziałek, 4 lutego 2013

Plany, plany, plany

Poniedziałek. Pierwszy w tym miesiącu. Czas o siebie powalczyć!






Początki są dla mnie ważne. Dobrze zaczęty miesiąc/ tydzień itp. to dla mnie spora motywacja.

Doszłam do wniosku, że czas rozpisać konkretne, dokładne plany z datą planowanego zakończenia. W końcu "Cel to marzenie z datą realizacji"


Tak więc, marzenie - schudnąć.
Cel - osiągnąć wagę 53kg do 1 czerwca 2013 -> czyli zrzucić prawie 15 kg w 17 tygodni

A teraz dokładne plany na ten tydzień:



Poniedziałek
4.02.2013
Wtorek
5.02.2013
Środa
6.02.2013
Czwartek
7.02.2013
Piątek
8.02.2013
Sobota
9.02.2013
Niedziela
10.02.2013
Ćwiczenia - godzinny spacer

- 0,5h skakania na skakance

- 0,5h hula-hop
- godzinny spacer

- 0,5h skakania na skakance

- 0,5h hula-hop
- 0,5h skakania na skakance

- 0,5h hula-hop
- godzinny spacer

- 0,5h skakania na skakance

- 0,5h hula-hop
- 0,5h skakania na skakance

- 0,5h hula-hop
- godzinny spacer

- 0,5h skakania na skakance

- 0,5h hula-hop
- godzinny spacer

- 0,5h skakania na skakance

- 0,5h hula-hop
Dieta - jeść w regularnych porach

- nie pić kawy

- 1,5 l wody z cytryną
- jeść w regularnych porach

- nie pić kawy

- 1,5 l wody z cytryną
- jeść w regularnych porach

- nie pić kawy

- 1,5 l wody z cytryną
- jeść w regularnych porach

- nie pić kawy

- max 3 pączki u babci ( sama piekę)

- 1,5 l wody z cytryną
- jeść w regularnych porach

- nie pić kawy

- 1,5 l wody z cytryną
- jeść w regularnych porach

- nie pić kawy

- 1,5 l wody z cytryną
- jeść w regularnych
porach

-nie pić
kawy

-1,5 l wody
z cytryną
Inne pozałatwiać sprawy urzędowe

-relaksująca kąpiel + balsam nawilżający

- babski wieczór z mamą:
* film
* pedicure
* maseczka na dłonie
* maseczka na twarz
- dentysta

- peeling + balsam nawilżający

- zadbać o stopy
- balsam do ciała

- zadbać o stopy

- maseczka na dłonie

- zadbać o usta
- balsam do ciała - balsam do ciała

relaksująca kąpiel
- peeling + balsam

- maseczka na dłonie
- balsam do ciała






Tak jak wspominałam jestem w domu - jestem zależna z dietą od mamy, więc postaram się tylko nie jeść za dużo i nie jeść słodyczy.


A na koniec tak jak obiecałam:

Waga: 67,6 kg około +2,5kg
Wymiarów niestety nie podam - nigdzie nie mogę znaleźć centymetra;/ ale widzę po sobie, że czekolada poszła w brzuch,uda i tyłek. Nic tam zrzucę;)

I nie nie płakałam... po prostu ostro biorę się za siebie!

niedziela, 3 lutego 2013

Sesja mnie zjadła...




I to dosłownie. Jeśli chodzi o egzaminy 2:1 dla mnie. Niestety właśnie ten najważniejszy egzamin - ten na którym mi najbardziej zależało oblałam;/

Jeśli chodzi o zjedzone tabliczki czekolady milion : 0 dla sesji. Czy odbiło się to na wadze? Nie wiem, raczej tak - dużo jedzenia, brak ruchu. Na pewno się odbiło. Sprawdzę jutro, podam też wszystkie wymiary. Czy odbiło się na moim samopoczuciu? Tak i to jak cholera;/

Poczucie zawalenia, a przy tym ogarniającej beznadziejności jest straszne. No i właśnie co zrobić z tym fantem. Teraz jadę do domu (5 kg do przodu murowane - tłusty czwartek, pączki, babcia która musi zrobić coś dobrego dla wnusi, o mamie nie wspomnę - sami wiecie) ale zastanawiałam się czy nie spróbować myku z oczyszczaniem organizmu jak tylko będę kończę ferie.

Idzie wiosna, warto by było "ogarnąć organizm;) Tym bardziej, że póki co mój aktualnie krzyczy, wyje, piszczy i płacze, a ja go dzielnie ignoruję. Nigdy  nie miałam pryszczy ani problemów ze skórą, teraz mam. Do tej pory zwalałam to na przeprowadzkę - wiecie inne powietrze inna woda, ale cholera mieszkam tu już prawie pół roku. Włosy wypadają mi garściami - mimo, że biorę dodatkowe suplementy. Skórki wokół paznokci - dramat, nigdy takie nie były. No i cholerne zajady o których pisałam wcześniej. Nie wiem co się dzieje. Chcę iść oddać krew w ramach noworocznego przełamywania strachu do igieł więc zrobią mi też wszystkie badania.

Nadchodząca wiosna to świetny czas żeby o siebie zadbać. Wszystko budzi się do życia więc może i ja się obudzę i doprowadzę do ładu;) i bynajmniej nie liczę na księcia, który obudzi mnie pocałunkiem.

 Pomyślałam więc, że może warto by oczNadchodząca wio Nadchodząca


Myślałam o przeprowadzeniu oczyszczenia wątroby wg Clarka. Tyle, że nie jestem pewna czy to na pewno dobre dla zdrowia;/ próbowała któraś z Was może?


PS. Dziękuję za pierwsze komentarze, są dla mnie bardzo ważne;) Dają mega motywację do walki o siebie i z własnymi słabościami:)

poniedziałek, 28 stycznia 2013

Zwariuję!




Ta sesja mnie wykończy, nerwowo, psychicznie, fizycznie...

Jak Wam pisałam, sporo się w moim życiu zmieniło. Zmieniłam studia, w końcu jestem na swoim wymarzonym kierunku i niestety przez to mam ogromne poczucie presji i tego że nie mogę zawalić. Ja wiem, że nie ma spiny - są drugie terminy, ale na prawdę chciałabym już teraz iść i napisać ten cholerny ostatni egzamin. Mieć to z głowy i zająć się czymś innym. Teraz ani uczyć się nie mogę - prędzej zamiotłabym pustynię;/ ani ćwiczyć - bo mam poczucie straty czasu (jak kolwiek to nie zabrzmiało),nawet spać nie - jakoś nie mogę ostatnio zasnąć.


Najgorsze jest to, że chodzę i wkółko coś wcinam. Staram się opanować ale to jest na razie masakra... do tego mam wrażenie, że ktoś wziął pompkę i mnie napompował... jestem ociężała, objedzona i zestresowana...

Niech ta sesja się skończy...tak wiem, że na dobre jeszcze się nie zaczęła...

czwartek, 24 stycznia 2013

Ciąża spożywcza

Zbilżający się okres + nadchodząca sesja = zjeść wszystko co się nawinie pod rękę.




Nie wytrzymałam. Poszłam rano i kupiłam 2 tabliczki czekolady. Zjadłam obydwie;/ Wiem, że to ani dobra ani zdrowe ale nie mogłam się powstrzymać. Też tak macie? Ja to zwykle nazywam ciążą spożywczą.

Najgorsze jest to, że po pierwsze nie potrafię sobie poradzić z nadchodzącym stresem, dlatego jem, a po drugie po takim obżarstwie jest to paskudne poczucie winy. Najchętniej poszłabym do łazienki i wszystko wzymiotowała, ale wiem że to dopiero jest chore;/

Nie ma to jak złapać załamkę od samego początku. Nie tak to powinno być. Zwykle mam tak, że jak się dany miesiąc/dany tydzień kiepsko zacznie to jest tak aż do końca. Ten miesiąc zaczął sie wyjątkowo paskudnie. Tydzień też nie lepiej. Ale może jakieś sposoby, żeby to zmienić? Żeby inaczej do tego podchodzić? No i coś żeby radzić sobie ze stresem w zdrowy sposob, a nie zajadac go.

Jedyne co na mnie działa to kawa.


W tej chwili przestawilam się na kawę sypaną, świeżo mieloną, aromatyzowaną. Jest pyszna^^ ale nadal dodaję do niej mleka. Tylko po kawie nie chce mi się tak jeść wszystkiego. Ale obiecałam sobie, że ograniczę kawę, ze względu na niedobory magnezu. Ech...to się nazywa konflikt tragiczny...

poniedziałek, 21 stycznia 2013

Piękne usta... i zajady


Piękne usta?
Która z nas by nie chciała takich mieć? Tak wiem pytanie retoryczne;p Niestety ostatnio mam spory problem. Zajady...
Paskudztwo którego nie mogę się pozbyć od Nowego Roku. I tylko nie mówcie "było się nie całować na wietrze"...

Co to są zajady? Drobne ranki, które powstająw kącikach ust. Bardziej fachowo - zapalenie. Niestety im dłużej są tym łatwiej pojawiaja się większe zaczerwienienie, strupy, nadżerki nie mówiąc o dyskomforcie podczas jedzenia czy mówienia. No i zwyczajnie nie wgląda to estetycznie, po za tym swędzi, drażni i boli...


Najczęstrze przyczyny pojawiania się zajadów:
- anemia - łac.anaemia- niedokrwistość czyli brak żelaza. Fakt ostatnio jadam mało mięsa, wątróbki nawet nie pamietam kiedy jadłam (jem tylko jak pojadę do domu, a jeżdżę rzadko) a z tych produktów żelazo wchłania się najłatwiej. Co prawda staram się jeść zdrowo - dużo warzyw, platki owsiane, otręby, więcej ryb. Nie wiem, ale po sesji i tak planowałam zrobić podstawowe badania się zobaczy.
- niedobór wit. z grupy B - od początku stycznia pochlaniam 2-3 tabletki dziennie kompleksu wit.B. Póki co nie widzę poprawy.
- osłabienie odporności - jest zima, studiuję- sypiam nie regularnie, no i stres zwiazany z uczelnią. Lekkie osłabienie nieuniknione.
- po kuracji antybiotykowej - od dawien dawna nie brałam antybiotyków
- cukrzyca - nic mi o tym nie wiadomo, ale jak wspominałam chcę zrobić kompleksowe badania.
- protezy dentystyczne - no nie w tym wieku...
- nadmierne ślinienie - ząbkowałam jakieś 20 lat temu więc no też nie
- brak higieny jamy ustnej - mamy XXI wiek...bez przesady choć wiem, że takie przypadki się zdarzają.
- wirusy, bakterie, grzyby - z tego co mi wiadomo byłby również inne objawy...

Jak zamierzam sobie z nimi poradzić... w następnym poście;)

*wszystkie zdjęcia znalezione w necie

Trochę ruchu

Jestem leniem. Paskudnym leniem i przyznaję się do tego bez bicia.

Niestety ostatnio nie chce mi się nawet wyjść z domu jeśli nie muszę. Nie wiem czy to wina pogody czy ogólnego zniechęcenia, które dopadło mnie od początku tego roku. Ruszać mi się nie chce, uczyć mi się nie chce, jedyne co mi się chce to jeść ;p ale spokojnie póki co się kontroluję;)

Od dawna chciałam zacząć biegać, bo moja kondycja krzyczy o pomstę do nieba;/ jak tylko biegnę do autobus wyglądam jak zasapany burak. Ale, ale...jest styczeń (cóż za niespodzianka ;p) nie chcę zaczynać teraz przygody z bieganiem bo wiem, że tylko się zniechęcę. Nie mam kondycji, a co za tym idzie zaraz będę spocona -> znaczy najprawdopodobniej chora. Dlatego ambitnie postanowiłam:
1. Chodzić na godzinne spacery CODZIENNIE! Zawsze to jakaś forma ruchu i wyjscia na świeże powietrze. Po za tym poszukam fajnych tras jak już będę chciała zacząć biegać (planuje zacząć tak w marcu). No ale żeby niebyło - mówiąc spacer mam na myśli szybki marsz.
2. Zamowiłam twister. Mam nadzieję, że w tym tygodniu paczuszka dotrze. Nowy nabytek tego typu zawsze motywuje do działania.

No i żeby wszystko było czysto, czarno na białym.
Waga: 65kg
łydka: 39cm
udo: 60cm
tyłek: 99cm
biodra: 91cm
brzuch: 92cm
talia: 75cm
pod biustam: 70cm
w biuście: 90cm
ramię: 29cm.

sobota, 19 stycznia 2013

Im więcej czasu tym...gorzej?

Siedzę i bezczynnie gapię się w monitor. Niestety zauważylam prostą zależność...im mam więcej czasu, czy też im mój magiczny grafik jest mniej napięty tym mniej rzeczy robię. Wszystko zostawiam na ostatnią chwilę;/ Jak nie czuję że zbliża się deadline to nie potrafię się zmobilizować do czegokolwiek;/

A teraz o odchudzaniu. W sumie to bardziej zależy mi na zdrowszym trybie życia. Regularnych posiłkach, jakimś wysiłku fizycznym. Nie chcę liczyć kalorii, a przynajmniej nie jakość obsesyjnie. Chcię przejść na dietę redukcyjną 1200-1500kcal/dziennie i zawsze chciałam zacząć biegać bo z moją kondycją cieniutko oj cieniutko...

Ale niestety na razie jest styczeń, a w zasadzie po mału się kończy, za to zaczyna się sesja - "ulubiony" czas studentów. Dlatego na razie mogę jedynie rozplanować posiłki i tak oto mój ambitny plan posiłków do końca miesiąca (choć mam nadzieję że na dużo dłużej)

śniadanie 7:00 300-400kcal
II śniadanie 10:00 200-300kcal
obiad 13:00 400-500kcal
podwieczorek 16:00 100-200kcal
kolacja 19:00 200kcal

Przy czym obiad i podwieczorek jakby zamiennie ze wzgledu na różne godziny zajęć na uczelni. Oczywiście godziny są orientacyjne. Chodzi mi głównie o to żeby przyzwyczaić organizm do regularnych posiłków bez wariowania (z czym bywało różnie gdy jak to się mówi byłam "młoda i głupia" ).

No ale nie oszukujmy się, na schudnięciu też mi zależy. Może nie jestem otyła. Mam lekką nadwagę, ale nie czuję się dobrze ze sobą;/ Nienawidzę pokazywać nóg. Nie cierpię gdy ktoś dotyka mojego brzucha. Chciałabym poczuć się pewniej wśród ludzi, a przy okazji spelnić swoje marzenia. No i najważniejsze udowodnić sobie i innym, że potrafię. Że potrafię być konsekwentna w tym co robię z czym niestety mam problem. Wiem, że jestem zdolna do wielu rzeczy. wiele też się ostatnio pozmieniało.  Pół roku temu rzuciłam studia, faceta i przeniosłam się na drugi koniec Polski goniąc za marzeniami. Wiem, że jestem zdolna do wielu poświęceń ale potrzebuję motywacji, a raczej dopilnowania mnie;)

Przed sylwestrem spotkałam starego znajomego. Chyba warto zauważyć fakt, że całą podstawówkę i gimnazjum byłam najgrubsza w klasie...Usłyszałam, że nic się nie zmienilam  tylko się zestarzałam i jak brzydka byłam tak jestem - no może nie dosłownie ta druga część zdania ale to można było wywnioskować. Hura żyć nie umierać;/ dlatego szczerze mówiąc chciałabym żebym jednak trochę chociaż się zmieniła najlepiej do Wielkanocy bo najprawdopodobniej wtedy spotkam starych znajomych. Stwierdzenie "wow świetnie wygladasz" zawsze motywuje.

piątek, 18 stycznia 2013

Dlaczego?

Właściwie dlaczego zaczynam?
Od dawna żyję marzeniami. Ale nadszedl czas żeby zacząć je realizować!
Właśnie teraz.
Jestem Nameria. Mam 21 lat. Studiuję.
Od kilku ładnych lat chciałabym schudnąć i dlatego zakładam tego bloga. Nigdy nie mówiłam tego głośno, jednak wiem, ze tylko gdy komuś o tym powiem będę miała motywację.
Ważę 65kg przy wzroscie 162cm. Chciałabym ważyć 55-53kg. Takie ciche marzenie od...gimnazjum? Niestety moje kompleksy doprowadziły do dość drastycznych prób odchudzania na granicy z zaburzeniami odżywiania. W tej chwili chciałabym poczuć sie dobrze z sama sobą i mam nadzieję że blog mi w tym pomoże i da motywację.

Gdzieś kiedyś przeczytałam że "Porażka to niezdolnosć  człowieka do osiagnięcia postawionych sobie celów, jakiekolwiek by one były" cóż coś w tym jest prawda?