sobota, 19 stycznia 2013

Im więcej czasu tym...gorzej?

Siedzę i bezczynnie gapię się w monitor. Niestety zauważylam prostą zależność...im mam więcej czasu, czy też im mój magiczny grafik jest mniej napięty tym mniej rzeczy robię. Wszystko zostawiam na ostatnią chwilę;/ Jak nie czuję że zbliża się deadline to nie potrafię się zmobilizować do czegokolwiek;/

A teraz o odchudzaniu. W sumie to bardziej zależy mi na zdrowszym trybie życia. Regularnych posiłkach, jakimś wysiłku fizycznym. Nie chcę liczyć kalorii, a przynajmniej nie jakość obsesyjnie. Chcię przejść na dietę redukcyjną 1200-1500kcal/dziennie i zawsze chciałam zacząć biegać bo z moją kondycją cieniutko oj cieniutko...

Ale niestety na razie jest styczeń, a w zasadzie po mału się kończy, za to zaczyna się sesja - "ulubiony" czas studentów. Dlatego na razie mogę jedynie rozplanować posiłki i tak oto mój ambitny plan posiłków do końca miesiąca (choć mam nadzieję że na dużo dłużej)

śniadanie 7:00 300-400kcal
II śniadanie 10:00 200-300kcal
obiad 13:00 400-500kcal
podwieczorek 16:00 100-200kcal
kolacja 19:00 200kcal

Przy czym obiad i podwieczorek jakby zamiennie ze wzgledu na różne godziny zajęć na uczelni. Oczywiście godziny są orientacyjne. Chodzi mi głównie o to żeby przyzwyczaić organizm do regularnych posiłków bez wariowania (z czym bywało różnie gdy jak to się mówi byłam "młoda i głupia" ).

No ale nie oszukujmy się, na schudnięciu też mi zależy. Może nie jestem otyła. Mam lekką nadwagę, ale nie czuję się dobrze ze sobą;/ Nienawidzę pokazywać nóg. Nie cierpię gdy ktoś dotyka mojego brzucha. Chciałabym poczuć się pewniej wśród ludzi, a przy okazji spelnić swoje marzenia. No i najważniejsze udowodnić sobie i innym, że potrafię. Że potrafię być konsekwentna w tym co robię z czym niestety mam problem. Wiem, że jestem zdolna do wielu rzeczy. wiele też się ostatnio pozmieniało.  Pół roku temu rzuciłam studia, faceta i przeniosłam się na drugi koniec Polski goniąc za marzeniami. Wiem, że jestem zdolna do wielu poświęceń ale potrzebuję motywacji, a raczej dopilnowania mnie;)

Przed sylwestrem spotkałam starego znajomego. Chyba warto zauważyć fakt, że całą podstawówkę i gimnazjum byłam najgrubsza w klasie...Usłyszałam, że nic się nie zmienilam  tylko się zestarzałam i jak brzydka byłam tak jestem - no może nie dosłownie ta druga część zdania ale to można było wywnioskować. Hura żyć nie umierać;/ dlatego szczerze mówiąc chciałabym żebym jednak trochę chociaż się zmieniła najlepiej do Wielkanocy bo najprawdopodobniej wtedy spotkam starych znajomych. Stwierdzenie "wow świetnie wygladasz" zawsze motywuje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz